piątek, 5 grudnia 2014

Czasami reset jest niezbędny.

Ten stan, kiedy następnego dnia dusza szarpie się w ciele, obcy wyrywa z piersi a organizm jest tak słaby, że nie masz siły nawet na myślenie o tym, co cię wkurwia... jedynymi zmartwieniami są kwestie zdjęć z ostatniej nocy i to, czy ujrzą światło dzienne, oraz czy wstać do kibla czy może jednak zawinąć się jeszcze na chwilę w koc.
I te pokrętne tłumaczenia, że wszystkiemu winien Dyabeu, że przecież niecelowo... ach!
Strategia selekcji- zabić najsłabsze komórki, żeby tylko te najlepsze i najsilniejsze przetrwały, ha!

A skoro już mówimy o imprezach- na dobrą składa się przede wszystkim towarzystwo. Fajnie, jak jest w miarę zgrane, chętne do dobrej zabawy i akceptujące się nawzajem. Gorzej, kiedy z takiego towarzystwa ktoś się wyłamuje i to w najgorszy z możliwych sposobów- nie mówiąc wprost, o co mu idzie, tylko wykręcając się naprawdę tanimi kłamstewkami robiąc przykrość reszcie i wkurwiając ich swoim brakiem poszanowania. Nie wiem, czy takie typy myślą, że banalne kłamstwo, które można zweryfikować (w sumie) bez wychodzenia z domu, jest lepsze niż powiedzenie wprost: "Nie, sorry, nie mam dzisiaj ochoty"? Sprawi to na pewno mniejszy zawód, niż stwierdzenie: "Jestem chory/a", gdzie managerka zaprzyjaźnionego lokalu dzwoni do mnie o 4 nad ranem pytając, czemu jedno z nas  gości u niej bez reszty towarzystwa. A autorka imprezy świętująca swoje 30 urodziny zamiast bawić się świetnie bawi się średnio, bo osoba, która deklarowała się jako "przyjaciel" nie pofatygowała się nawet złożyć jej życzeń. Smutne to.

Na szczęście i bez tych "wyłamanych" impreza nadal jest udana, wspomnienia epickie a najlepsze historie i tak muszą zostać pomiędzy nami.


Wkurzają mnie ludzie, którzy zawsze wiedzą lepiej. Zawsze. Kiedy logicznie udowodni im się, że nie mają racji- wychodzą albo się obrażają. I ludzie, którzy mają wiedzę zawsze i o wszystkim. Ale połączenie tych dwóch gatunków... Tak na przykład dowiedziałam się, że typ, który zawsze był cichy, spokojny i pomocny dręczy mnie psychicznie. Koleżanka, która nie pozwala dziecu zjeść kolejnego cukierka i czasem na nie krzyknie- szykanuje je i znęca się nad nim. A skąd ta kobieta, o której mowa bierze taką wiedzę? Na zadane pytanie odpowiada: Z książki. Ale z jakiej- tego już nie zdradza. Doprawdy nie wiem, skąd się tacy ludzie biorą. Nie wierzę, że są w stanie nawiązywać bliższe relacje z innymi, chociaż- co ja tam wiem, nie czytam takich książek i jestem do bólu w tym momencie subiektywna- ale ja nie byłabym w stanie z nią wytrzymać dłużej, niż kilka godzin. Jak i 124 osoby, które mają podobne zdanie wyrażone w pewnej petycji.
Niewiele jest osób, których chronicznie nie cierpię, jednak ta baba sprawia, że po pół godziny przebywania z nią mam ochotę przegryźć sobie żyły. Ale najpierw jej, w czynie społecznym mogę, zupełnie za darmo.
Po takich spotkaniach niezbędna jest solówka DJ Format'a.

Kolejna rzecz- święta idO. W tym roku została przekroczona granica Wszystkich Nieboszczyków- już przed pierwszym widziałam w sklepie "czekoladowe" Mikołaje i resztę tego świątecznego syfu.
Jeszcze się "magia" nie zaczęła a ja już mam jej dość, ciekawe, czemu? ;)


Do następnego razu, Czytaczu!


2 komentarze:

  1. też mam już nerwa na nadchodzące święta, wszyscy srają szczęściem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toż Ci proponowałam już wspólne pieczenie "chujowych" ciasteczek, przynajmniej poczujemy klimat.

      Usuń