niedziela, 30 marca 2014

Sobota ostatniego weekendu marca od rana była okropna. Posypały się weekendowe plany, samopoczucie zwalało z nóg do południa. Grzebiąc się z obowiązkami domowymi i zastanawiając na sensem rzeczy nagle... zadzwonił telefon.
Dawno niewidziana znajoma ma wolny weekend. I wolną połowę łóżka. I całkiem przypadkiem trzy kapele grają w knajpie niedaleko... więc pomyślałam- czemu nie?
I tak się zaczęło.
Wsiadłam w autobus pospieszny opóźniony niemalże 20 minut i wypełniony po brzegi. Niekończący się w to ciepłe, słoneczne, marcowe popołudnie pech odezwał się już na następnym przystanku, gdzie wsiadł Pan Menel i swoim specyficznym zapachem postanowił "umilić" nam dzień. Trzymana jedynie nadzieją mile spędzonego wieczoru wytrwałam do celu swojej podróży cudem powstrzymując się przed puszczeniem pawia. Wysiadłam. Uff.

Spacer w słoneczne popołudnie okazał się wręcz panaceum na mój zły humor, więc do domu koleżanki dotarłam już w świetnym humorze, poprawionym przez zimne piwko, które dostałam na "dzień dobry". Narzekając na facetów, okres i inne babskie sprawy zakupiłyśmy po browarku i sącząc udałyśmy się wszystkimi możliwymi parkami na miejsce koncertu.
Co mnie uderzyło, to totalnie hermetyczne środowisko. 45 tysięczne miasto a na każdej rockowej imprezie te same gęby od 10 lat. Niewiele się zmieniło w układach towarzyskich, niewiele się zmieniło w barze, niewiele się zmieniło za barem, gdzie teoretyczna dusza lokalu nie była świadoma, jaką wódkę posiada i w jakiej butelce jest Czarny Kozel.
A skoro już gra jedna z dość popularnych kapel, to czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym i nie zrobić wywiadu? Zgodzili się. Co do koncertu- nagłośniony był po prostu chujowo. Przody wokalu gdzieś ginęły, perkusja ogłuszała, basu nie słychać wcale... a nagłośnieniowiec bez słuchawek nie chciał przyjąć do wiadomości, że nie rozumiemy, o czym drą się ci przemili panowie z gitarami, chociaż śpiewają w naszym rodzimym języku, a nawet próbują coś z siebie dać.
Po koncercie złapałyśmy ich przed klubem. Panowie, którzy mieli być w komplecie odwrócili się do nas dupami wystawiajac gitarzystę i wokal do rozmowy z nami. I wtedy dopadło mnie zdziwienie, że niektórzy ludzie nie zostali jeszcze zmiażdżeni pod ciężarem własnego ego.
Kilka standardowych pytań- Jak się grało pomimo złego nagłośnienia, jak odbierają brak odzewu publiczności i to, że publiczność nie odbiera przekazu.
Ale przecież oni dają z siebie wszystko. Nie obchodzi ich reszta.
No dobrze, ale wasza estetyka, hardcore-punk, który gracie, opiera się na przekazie i w tym jest sens grania, żeby publiczność mogła go odebrać, czyż nie?
Są różne estetyki punka.
Macie bardzo dużo antyrządowych utworów, z waszych tekstów można łatwo wyłapać nienawiść do władzy.
Aha.
Na czyje zaproszenie tu przyjechaliście?
Właściciela klubu.
A czy gdyby zaprosiły was tu władze miasta, też byście przyjechali?
Pewnie.

Ręce mi opadły. Na temacie ich przyszłej trasy (po Rumunii, sic!), pytani o kapele, z którymi jadą i zagraniczną publiczność, która przychodzi na ich koncerty, czy jadą w celu promocji płyty, dostałyśmy odpowiedź, że ma 30 lat, wie, co robi a wywiad jest od czapy i nie wie, co to za pytania do gazety.
Okej.Po drugim koncercie, kilku kolejkach nie zważając na protesty dosiadło się do naszego stolika czterech chłopa. Nachalnych. Nie uwierzyli, kiedy powiedziałyśmy, ile mamy lat. Dopiero kiedy jeden z nich podał mi swój dowód, ja podałam mu swój. Naprawdę, jak na przesłuchaniu. Kiedy zaproponowałam mojej towarzyszce powrót do domu, zostałyśmy wyzwane od lesb... Tak. Zatem impreza, która miała być rozrywką za sprawą ludzi, których zasób słów i reakcji odpowiada dwunastolatkowi zmieniła się o 180 stopni.
Ciężko mi się już dobrze tam bawić, oglądając te same mordy, które się kiedyś dobrze znało, nie wiem, czemu. Razem z nimi parę lat temu robiliśmy durne rzeczy, a teraz? Nie wiem, może dlatego, że część z nas się zmieniła, wyjechała, znalazła pracę i nie żyje już wyłącznie gitarą elektryczną i jabolami?
Ale- czy to źle?

Na tym, Drogi Czytaczu, kończę ten chaotyczno-refleksyjny post.
Do przeczytania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz